Głęboko ziewam, wyrażając w ten sposób moje niedospanie a wypuszczając parę z moich ust. Gdy byłam małą dziewczynką zawsze lubiłam przyglądać się jej, i odgadywać w jakie kształty się ułoży. Ten słodki nawyk z dzieciństwa został mi do dziś.
Wypatrując z oddali obskurnego, zielonego, i zniszczonego środka transportu który woził mnie codziennie do szkoły, miałam ochotę zdjąć mój plecak i wszystko z niego wyrzucić by ponownie sprawdzić czy aby niczego nie zapomniałam, lecz „Wiktoria” ustrzegła mnie do tego pomysłu.
Wsiadłam do autobusu, powolnym i osłabionym krokiem popędzana przez kierowcę słowami „przebieraj szybciej tymi nogami, nie mamy na ciebie całego dnia” i usiadłam na pierwszym wolnym miejscu, powstrzymując swoją odrazę do tego transportu.
Patrzyłam przez okno, nie zwracając na nikogo uwagi. W tamtej chwili ludzie byli dla mnie niewidoczni, ja dla nich tak samo. Kiedyś byłam inna, każdy był. Zanim wszystko się zmieni, ludzie się odwrócą, a ty spóźnisz się a pociąg który oni wyruszą. I cichutką nucąc swój ulubiony numer, usiądziesz na peronie wspomnień, by coś zrozumieć. Musisz to unieść, zanim kupisz ten bilet, w stronę przyjaźni która cię zostawiła w tyle. Wiesz, rozróżniać zwycięstwa od pomyłek to nie sztuka, sztuką jest w pomyłkach odnaleźć walkę ducha.
Życie jest proste, tylko ludzie je
sobie utrudniają.