wtorek, 31 lipca 2012

Ciąg dalszy o wakacjach

W Rozewiu 
Szłam szybkim krokiem tuż obok swojej pary. Podążałam za ludźmi którzy szli przede mną a oni za ludźmi którzy szli przed nimi. Para za parą w równym szyku ułożeni jak wojska klonów w Gwiezdnych Wojnach. Znałam dobrze tą drogę którą kierowaliśmy się do Rozewie. Dokładnie w tamtym roku szłam ją tak samo jak w tym. Powróciły wspomnienia. Te miłe i nie miłe, napłneły do mojej głowy tak szybko że całkowicie mnie pochłonęły i o mało nie zaliczyłabym spotkana z słupem. Ty też tak masz ? Powracasz do jakiegoś miejsca gdzie spędziłeś trochę czasu i nagle powracają do ciebie wspomnienia ? Pewnie jeżeli wróciłabym tu za rok powróciłyby wspomnienia z tych wakacji ...




Zawsze się zastanawiam czy ja jestem tylko takim człowiekiem który co krok wymyśla sobie tematy do rozmyślania. Potrafię rozważać godzinami jedną najdrobniejszą rzecz. I zastanawiam się jak to mogło się stać że nie poznałam jeszcze takiego człowieka jak ja w prawdziwym świecie. Bo w świecie internetu spotkałam już kilku takich ludzi jak ja. Gdy czytam ich przemyślenia czuje się jakbym czytała swoje myśli ... 

Czytając ich wpisy i czytając wpisy innych czuje się jakbym znalazła swoje bratnie dusze ! Moim zdaniem każdy ma swoją bratnią dusze tylko nie każdy jeszcze ją odnalazł ... 

poniedziałek, 30 lipca 2012

Liczą się ludzie ...

Kartki z pamiętnika 

Jest niedziela. Chcę domyślić się który to już dzień spędzony tutaj lecz moja głowa odmawia mi posłuszeństwa i nie chcę skupić się na liczeniu. Może to przez to że dochodzi dwudziesta trzecia a siedzę a raczej leże na łóżku pisząc niestarannie przy świetle telefonu i słuchając przy tym wolnej piosenki. Wysilam się na myślenia i wracam wspomnieniami do poprzedniego tygodnia. Przypomina mi się wycieczka do Sopotu bez wejścia na molo i podróż powrotną autobusem podczas której opowiadałyśmy dowcipy. I tak rozmyślając i wspominając do mojej głowy wpadła myśl która oznajmiła że o drugiej będzie mecz. Chciałam się podzielić się to wiadomością i nakłonić Patrycję i Agatę do oglądania lecz moje próby poszły na marne a ja razem z nimi zdałam sobie sprawę że muszę sobie uświadomić że nie żyje z maniaczkami piłki. Szkoda lecz muszę sobie jakoś z tym poradzić.


Chyba dzięki tej koloni zrozumiałam że nie ważne jest miejsce i czas. Ważni są ludzie jacy nam towarzyszą. Ja wiem że dzięki nim te wakacje na długo zapadną mi w pamięci ...  


niedziela, 29 lipca 2012

Kilka zdjęć z wakacji

Dziennik z życia w Diunie 

Wstawałam rano pod wpływem silnego piania koguta i zasypiałam późnym wieczorem ze słuchawkami w uszach budząc się później o drugiej w nocy i przypominając sobie że leci mecz którego nie mogę obejrzeć gdyż współlokatorki chcą spać. Przez pierwszy tydzień robiliśmy zazwyczaj to samo gdyż z nieba cały czas padał deszcz. Graliśmy z całą grupą to w głuchy telefon to w kalambury i w inne gry przez które przewijały się konkursy plastyczne a dokładnie było ich dwa. W obu zajęłam pierwsze miejsce. I tak mijały dni. Może się wydawać że wolno i nudno ale z moimi koleżankami i ich pomysłami mijały szybko i wesoło. Zanim się obejrzałam minął pierwszy tydzień i wreszcie zaczęło świecić słońce. Wtedy mogliśmy wyjść z ośrodka i po przechadzać się po mieście. Iść na plaże i policzyć schody zjeść loda kupić pamiątki  i wypić shake oraz zaopatrzyć się w żelki ...

sobota, 28 lipca 2012

Witamy w Jastrzębiej Górze

Wyjazd 

Jest piąta czterdzieści pięć. Właśnie żegnam się z rodzicami i szybkim krokiem wsiadam do autobusu. Szukam oczami wolnego miejsca. Moim oczu nie ukazało się ani jedno wolne. Wszystkie były zajęte przez dwie osoby a niektóre przez jedną. Usłyszałam głos który mówił że jeżeli chce to tu jest wolne miejsce i mogę się przysiąść. Odwróciłam się w stronę z której dobiegał dany głos. Była to dziewczyna jak się później okazało o imieniu Wiktoria ( piękne imię od zawsze mi się podobało ) za dużo nie rozmawiałyśmy aktualnie to już nawet nie pamiętam o czym ani o kim była prowadzona nasza konwersacja. Pamiętam że po wymianie zdań autobus ruszył a ja wyjęłam z plecaka telefon - założyłam słuchawki i odpłynęłam do świata muzyki. Słyszałam jak Wiktoria rozmawia z innymi a ja siedziałam i patrzyłam przez okno przez które nie zobaczyłam nic ciekawego. Jakieś pola pastwiska drzewa i nic po za tym. Zatrzymałam utwór który aktualnie rozbrzmiewał w słuchawkach lecz słuchawki ciagle miałam na uszach. To taki manewr podpatrzony od kolegi. Wszyscy myślą że nie słyszysz o czym rozmawiają a ty słyszysz każde słowo. Wiktoria rozmawiała z kimś za nami nie pamiętam już o czym lecz postanowiłam się dołączyć do rozmowy. W ten sposób poznałam Patrycje i Agatę czyli ujmując w skrócie dwie zwariowane osobniczki z którymi miałam pokój oraz Michalinę która zaraziła mnie żelkomanią oraz Ewe a także Sylwię Alicje i drugą Wiktorię. Zupełnie nie wiem po co wam wymieniam te imiona i tak wam to za dużo nie powie. Lecz dodam tylko że jechaliśmy długo przeszło trzynaście godzin ale czas upłynoł na wymienianiu dowcipów graniu w gry oraz wymienianiu poglądów na temat piłkarzy żelków i tysiąc innych materiałów które były godne naszej uwagi. Czyli dosłownie wszystkie bo ja i one byłyśmy z takich osób które mogły rozważać każdy temat i rozdrapywać każdy szczegół najmniejszej rzeczy.
W końcu dojechaliśmy do ośrodka poszliśmy na kolacje zjedliśmy co było i zaczęliśmy wciągać walizki na trzecie piętro. Pokonywaliśmy każdy stopień z wielką trudnością lecz w końcu się udało i znaleźliśmy się w naszych pokojach. Weszliśmy zajęłyśmy łóżka i pochłonęła nas rozpakowanie walizek. Rzeczą która najbardziej mnie ucieszyła był telewizor. Co prawda mały i stary ale za to jary. Wreszcie zrobiłam jeden wypad w przód i wylądowałam na łóżku. Owinęłam się kocem włożyłam słuchawki do uszu i jak to ja zasnęłam z nimi w noc pełną komarów które mnie pogryzły ...


Powróciłam do swojego domu do swojej rodziny do swojego pokoju do swojego komputera do swojego bloga i do jego czytelników z Jastrzębiej Góry - pięknego miasta z dostępem do morza z malutką plażą oraz z najlepszy wspomnieniami.
Poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi których nie zapomnę i spędziłam najlepsze wakacje jakie można mieć. Sądziłam że wyjazd się nie uda bo nikogo nie znam. Lecz w autobusie poznałam osiem wariatek z którymi spędzałam każdy dzień i to dzięki nim te wakacje były wspaniałe i właśnie one sprawiły że chciałam zostać tam jeszcze jeden tydzień. Nie wiem jak wam ale mi te dwa tygodnie szybko zleciały i czuje się jakby minęły dwa dni. W dniu odjazdu kiedy pakowałam walizkę czułam się jakbym dopiero wczoraj ją rozpakowała...


Tak wiem że nikomu się nie chce tego czytać i to jest bardzo bardzo długie ale musiałam tu co napisać bo dwa tygodnie przerwy robi swoje.
Chciałam oficjalnie przeprosić że nie dodałam tylu postów ile zaplanowałam ale obiecuje że od dziś będą się one pojawiać regularnie. I chciałam również podziękować osobą które tu wchodziły i sprawdzały czy nie ma czegoś nowego oraz tym którzy komentowali i dodawali się do obserwatorów. Dziękuje wszystkim i obiecuje się odwdzięczyć. Jutro zapowiadam jakieś video z koloni a tymczasem idę czytać i komentować wasze blogi - dokładnie w tej kolejności !

środa, 18 lipca 2012

Przeklinanie

Czy przeklinanie jest potrzebne ludziom. Podobno gdy przeklinamy wyładowujemy swoją złość. Przeklinanie pomaga nam wyrazić swoje emocje. Przeklinanie dynamizuje wypowiedź. Ubarwia ją. Urozmaica dodając inny ton zdania i jego przekaz. Mówi się też, że jak ktoś przeklina, to znaczy, że ma ubogie słownictwo. Różnie to bywa. Gdy jakiś dresiarz rozmawia ze swoimi kolegami i "kurwa" jest co drugim słowem to jednak jest. Wtedy to słowo na "k" służy jako przecinek w zdaniu. Przeklinanie pozwala także znieść bul. Szczerze mówiąc pamiętam kiedyś taką sytuacje kiedy uderzyłam się o słupek bramki proso w głowę. Bolało jak nie wiem. Przeklinałam i mi ulżyło. Miałam tez podobną sytuacje ale w pobliżu stał nauczyciel więc przeklinanie nie wchodziło w grę wiec musiałam znieść ból zaciskając żeby - było o wiele trudniej. Jednak podsumując wpis przeklinanie to grzech więc staram się nie używać zakazanych słów jeżeli już muszę to przeklinam w innych językach muszę powiedzieć ze efekt jest ten sam ...

niedziela, 15 lipca 2012

Niedzielne poranki ...

Czy też tak czasem masz ? Jest rano trzeba wstać spało się dłużej ale i tak strasznie chcesz zanurzyć się obezwładniającym śnie. Zapaść się z nim pod ziemię by nie dopadł cię kolejny dzień. Powoli rozpływać się w łóżku. Zniknąć  nie podnosić się i nie ruszać tylko powoli zanikać w siedmiu wymiarowym świecie. Więc czekasz drżąc w nadziei, że to dziś mijają sekundy, minuty. Otwierasz oczy - dalej ten sam sufit więc to jednak nie tym razem ! Którego z zaklęć nie wypowiedziałam ? Może jednak wypowiedziałam któreś nie tak ? Myśląc tak zabieram odtwarzacz wkładam słuchawki na uszy i zatapiam się w muzyce i zarazem w pierzynie mając nadzieje że mnie nikt nie obudzi. A ty jak spędzasz niedzielny poranek tak samo jak ja czy raczej budzisz się do życia ? 

sobota, 14 lipca 2012

Informacyjnie

Przed wyjazdem postanowiłam zaplanować posty na moją nieobecność. Postanowiłam że posty będą dodane w poniedziałki środy piątki i niedziele. Chciałabym opisać a tych postach swojej przeżycia z wyjazdu lecz nie wiem co będzie się działo więc uważam że posty będą o takiej samej tematyce co przed wyjazdem a po moim powrocie wszystko opisze co i jak się działo. To na tyle czyli post z serii przemyślenia przewiduje na jutro. Przepraszam że nie będę odpisywać na komentarze ale nie mam jak. I jeszcze raz na końcu mówię wszystkie posty podczas mojej nieobecności są zaplanowane !

piątek, 13 lipca 2012

Zostawiam was samych więc nie puśćcie "galerii" z dymem !

Walizka spakowana muzyka zgrana dobry humor zabrany - mogę jechać. Jest mi smutno że to ostatni dzień w którymi napisze coś na blogu. Smutno mi że muszę was zostawić lecz po przeczytaniu waszych komentarzy do poprzedniego postu stwierdzam że lepiej być optymistą i dlatego u mnie taka zmiana nastroju. Bo właściwie czego jeszcze wiecej potrzeba na wakacje? 



czwartek, 12 lipca 2012

Będziesz brał mnie w aucie ...

Tego dnia post będzie się różnił od innych dlatego że będzie o moim wyjeździe. Chciałam wam trochę o nim powiedzieć i wyjaśnić moja nieobecność od soboty ... 
Wybieram się do Jastrzębiej Góry wraz z bratem i dwoma kolegami. Miała jeszcze jechać moja koleżanka z którą byłam poprzednio ale ona wyjeżdża do Hiszpanii. Więc tak Jastrzębia Góra to miasto położone nad morzem blisko Władysławowa przybliżając wam teren blisko w okolicach Trójmiasta. Jadę na kolonie czyli coś podobnego do obozu z tym wyjątkiem że na koloni musimy wszędzie  chodzić z grupą nie możemy opuścić budynku w którym mieszkamy i oddzielać się od grupy. Czyli jednym słowem - zakład karny a nie wakacje. Zazwyczaj jeżdżą na nie osoby w wieku od 8 do 13 lat. Z resztą ja bym mogła jechać na obóz lecz rodzice powiedzieli mi ,żebym pojechała jeszcze w tym roku na kolonie dla towarzystwa baru. Nie skomentuje tego. 
Źle źle źle rozpisałam się nie potrzebnie. 
Więc tak wyjeżdżam na czternaście dni. Tam nie będzie dostępu do internetu więc nie będę mogła dodawać żadnych postów i zajmować się blogiem. Zabranie swojego komputera nie wchodzi w grę bo mój komputer to nie laptop. Jest mi z tego powodu bardzo przykro bo będzie mi brakowało tego bloga . Czytających czyli was - ciebie i ciebie. Będzie mi brakowało waszych blogów. Lecz po powrocie postaram się wszystko nadrobić dodam masę zdjęć i kilkanaście klipów video najlepiej z każdego dnia. Mam nadzieje że przez te czternaście dni nie zapomnicie o mnie i o tej galerii. Ja wiem jedno - o was nie zapomnę ! 
Jutro przewiduje post z pożegnalnym video przed wakacjami. Jak zawsze zwykłe i proste z moją osobą ... 


Odsłucham sobie jeszcze raz Franka Kimono i jego będę brał cię w aucie i idę spać ! Dobranoc ... 

środa, 11 lipca 2012

Jesteśmy różni i to jest w nas fajne

Wiem ze swojego doświadczenia że wszystko da się ogarnąć. Tylko trzeba chęci i zaangażowania. Jeżeli będziemy powtarzać sobie że nie damy rady i jesteśmy beznadziejni oraz będziemy mieli pesymistycznie nastawienie do danej rzeczy to na pewno nie osiągniemy sukcesu. Jeżeli znów będziemy dobrej myśli i będziemy się starać to w końcu się uda. Tak samo jest z ludźmi. Z poznawaniem nowych osób. Jeżeli będziemy od początku źle nastawieni do nowo poznanej osoby i nie będziemy nawet próbowali zobaczyć jaka ona jest w środku. Jeżeli będziemy oceniać ludzi przez pryzmat jego wyglądu czyli przykładowo nie będziemy rozmawiać z osobami otyłymi ale takimi bardzo chudymi to na pewno nie znajdziemy przyjaciół. Zupełnie nie rozumiem rozumowania takich ludzi. W czym osoby trochę inne od nas są gorsze. Dlaczego nie chcą się przyjaźnić z osobami które słuchają innej muzyki od ciebie, inaczej się ubierają lub lubią co innego ? Moim zdaniem to jest najfajniejsze w drugiej osobie. To że jest inny od nas. I teraz możesz się przyznać przed samym sobą ilu było takich ludzi których odtrącałeś bo coś ci się w nich nie podobało z wyglądu. Mówiąc a raczej pisząc to ja miałam taką jedną osobę którą odtrąciłam bo była inna od wszystkich. Bardzo tego teraz żałuje i moje tłumaczenia że byłam wtedy w zerówce nic nie pomagają. Gdybym spotkała teraz tą osobę na pewno bym ją przeprosiła.
Teraz jestem starsza, mądrzejsza i wiem że nigdy nikogo nie będę oceniać po jego wyglądzie tylko po jego charakterze i osobowości.



wtorek, 10 lipca 2012

Szukaj mnie w plastikowym Toi Toiu na plaży ...

Wszędzie pa­nuje chaos. Ludzie po pros­tu rzu­cają się na wszys­tko w za­sięgu ręki: ko­munizm, zdrową żyw­ność, zen, sur­fing, ba­let, hip­nozę, te­rapie gru­pową, or­gie, ro­wery, zioła, ka­toli­cyzm, pod­nosze­nie ciężarów, podróże, ucie­czkę od rzeczy­wis­tości, we­geta­rianizm, In­die, ma­lar­stwo, rzeźbę, pi­sanie, kom­po­nowa­nie, dy­rygen­turę, wyp­ra­wy z ple­cakiem, jogę, ko­pulację, ha­zard, al­ko­holizm, wędrówki bez ce­lu, mrożony jo­gurt, Bee­tho­vena, Bacha, Buddę, Chrys­tu­sa, sa­mobójstwo, szy­te na miarę gar­ni­tury, podróże od­rzu­tow­cem do No­wego Jor­ku, dokądkol­wiek... Te fas­cy­nac­je zmieniają się nieus­tannie, mi­jają, ula­tują bez śla­du. Ludzie po pros­tu muszą zna­leźć so­bie ja­kieś zajęcia. To chy­ba dob­rze, że i­tnieje ja­kiś wybór.
I zeszłam trochę z tematu posta bo miał być o podróżach, ale cóż zaraz to naprawię. Więc moim zdaniem podróże są po to by poznawać świat. Podróżując możemy zobaczyć coś nowego. Coś co było nam zupełnie obce, coś czego jeszcze w życiu nie widzieliśmy. Ja mam nieodpartą chęć podróżowania ale jakoś nie ciągnie mnie Polska. Góry znam z fotografii i nie są dla mnie czymś inspirującym ale morze wręcz przeciwnie. Widząc fotografie już się w nim zakochałam a co dopiero gdy tam byłam. Co z tego że woda zimna i słona ważne że nasza. Choć nie chciałam jechać ponownie w tym roku nad Bałtyk to i tak jadę. Bardziej dla towarzystwa mojemu bratu niż dla poznania czegoś nowego bo większość atrakcji bedzie tam gdzie byłam już w zeszłym roku. Pies to drapał pojadę i ponownie zobaczę. Co prawda chciałam jechać do Hiszpanii na obóz w którym była przewidziana wycieczka do Barcelony i oglądanie stadionu. Boże jak mogło być pięknie. Lecz niestety nie będzie. Ponownie pis to drapał tylko że tym razem pjawiła się blizna, mogę się tym pocieszyć ze moja przyjaciółka prześle mi zdjęcia tego wszystkiego. W następnym roku pojedziemy obie na Majorkę. Co tam warto mieć marzenia bo może się spełnią a na razie  zostaje przy nasyzm zimnym i słonym ale za to pięknym Bałtyku ! 


Jedno pytanie dla ciebie. 
Czy ty też wybierasz się gdzieś na wakacje czy może trudno ci zostawić samemu swój komputer 
( wiec że mi też ciężko go zostawić na te dwa tygodnie ) 
i zostajesz w domu ? 

poniedziałek, 9 lipca 2012

Co ty tak ciągle o tej śmierci ?

Fuck. Tym optymistycznym inaczej słowem zaczęłam dzisiejszy post. Mamy poniedziałek dziewiąty lipca dwutysięcznego dwunastego roku. Dzień jak co dzień. Tylko z tym wyjątkiem że dziś wszyscy moi znajomi mieli jakąś fazę na mówieniu o śmierci. Ciągle tylko słyszałam o tym co by było gdybym umarli. O tym że będzie koniec świata a my nie dożyjemy nawet osiemnastki. Mówili o kataklizmach, jakiś sektach i sporo czasu mi zajęło wytłumaczenie im że nie będzię końca świata w 2012 i nie uderzy w nas żaden meteoryt bo naukowcy stwierdzili że w kierunku Ziemi zmierza meteoryt i jeżeli w nas uderzy może nas spotkać taki sam los jak dinozaurów ale to ma być dopiero w 2024 roku. Lecz ten meteoryt może nas ominąć tak samo jak w 2004 roku. Więć końca świata nie muszą się obawiać. Ale jak to oni kiedy nie mieli zbyt skutecznych argumentów by rozmawiać o końcu świata to zaczęli o umieraniu. Boże. Słyszę takie słowa i mi się żyć odechciewa ! Zamiast cieszyć się życiem tym co jest teraz to niektórzy tylko o śmierci myślą. Ja jakoś o tym nie myślę i przynajmniej jestem szczęśliwa. Żyję tym co jest tu i teraz i się tym cieszę. 



Bądź optymistom ! 


niedziela, 8 lipca 2012

Rozmowa kluczem do szczęścia

Rozmawiając poznajemy ludzi i ich historie. Zwykle zaczyna się od zaproszenia na „kawę”. Ta „kawa” jest tylko przykrywką bo zazwyczaj pijemy herbatę albo zwykły napój lecz jedno się nie zmienia – rozmawiamy. Zazwyczaj o różnych rzeczach. O tym jaka była dziś pogoda, jaki jest nasz ideał, po co nam szkoła, dlaczego musimy być takie brzydkie, dlaczego żaden facet nas nie chcę, o kosmetykach, o dorosłości, o jedzeniu, o tym co było w poprzednim odcinku pamiętników z wakacji o tysiącach innych rzeczy, zarówno tych drobiazgowych jaki ważniejszych. Rozmawiamy rozmawiamy a gdy skończą nam się tematy to dla rozluźnienia wyciągamy dopalacze a najczęściej jest to vibowit. A później upijamy się wodą, czasami zastanawiam się czy mój rozmówca nie dosypał coś do tego napoju. Pewnie się zastanawiasz dlaczego o tym pisze ? Pisze to po to by uświadomić ci że nie zawsze potrzebne są szalone wygłupy i głupie wyskoki by dobrze się bawić i miło spędzić czas ale wystarczy zwykła rozmowa o wszystkim do tego szklanka napoju i vibowit i jest zabawa bez większego demolki i wezwania na komisariat :d 


sobota, 7 lipca 2012

Współczucie w okrutnym świecie

Pewien mieszkaniec Burundi zapada na malarię. Trzeba go pilnie przetransportować do szpitala. Ale jak to zrobić gdy się nie ma samochodu ? Z pomocą przychodzi dwóch jego przyjaciół. Sadzają go na rowerze i przez pięć godzin z trudem pchają przez górzysty teren. Docierają z nim do autobusu który zabiega go do najbliższego szpitala. Kilka dni później mężczyzna ten ma się znacznie lepiej.
Po drugiej stronie kuli ziemskiej grupa wolontariuszy napotyka dom przygnieciony drzewami. Został on zniszczony przez huragan. Choć mężczyźni ci są dla właścicieli całkowicie obcy od rana do wieczoru usuwają za pomocą pił łańcuchowy zwalone pnie i pozostałości budynku. Pani domu nie może się im nadziękować.


Media które pragną sensacji i koncetrują się na różnych potwornościach i atakach okrucieństwa. Przyćmiewają one codzienne przejawy współczucia i życzliwości. Nie zmienia to jednak faktu że ludzie w każdym zakątku świata rozpaczliwe pragną miłości ciepła i zrozumienia. Okazywanie współczucia może być trudne żyjemy w bezdusznym świecie. Dominuje w nim przekonanie że bezwzględności oraz niewrażliwości torują dorgę do sukcesu. Sporo ludzi wyznaje wygląd że lepiej być okrutnym i bezwzględnym niż współczującym. I tu jest błąd. W naszych głowach powinna się zapalić czerwona lampka gdy jesteśmy źli i okrutni i nie potrafimy współczuć. Lecz niestety u większości ludzi ten system nie działa. Więc może warto się zastanowić nad swoim zachowaniem. Może jednak warto być czułym i współczującym. Nie wiele potrzeba by świat był lepszy ... ! 


piątek, 6 lipca 2012

Czasami wydaje nam się ...

Czasami wydaje nam się, że mieszka w nas dwóch różnych ludzi. Jeden, który wszystko doskonale czyni i tego człowieka prezentujemy światu. Jest też i ten drugi, którego się wstydzimy, i tego ukrywamy. W każdym człowieku istnieje coś takiego jak wewnętrzny niespójność. Każdy chciałby być dobry, a jedynie dokonuje czynów, których sam często nie rozumie.
Dlaczego tak jest ? Dlatego, że człowiek nie jest Bogiem, nie jest też aniołem, ani jakąś nadistotą, a jedynie małym pielgrzymem w długiej, dalekiej drodze swojego życia. Własne słabości czynią go wyrozumiałym i łagodnym w stosunku do innych. Ktoś, kto jest bezkrytyczny wobec samego siebie, będzie twardy i niezdolny wczuć się w innych. Nie będzie umiał nikogo pocieszyć, dodać odwagi i wybaczyć. Szczęście i przyjaźń tkwią tam, gdzie ludzie potrafią się ze sobą porozumieć bez krzyków i nienawiści.
Prawdziwi przyjaciele to ci, którzy są przy tobie, gdy dobrze ci się wiedzie. Dopingujący cię, cieszący się z twoich zwycięstw. Fałszywi przyjaciele to ci, którzy pojawiają się tylko w trudnych chwilach, ze smutną miną, niby solidarni podczas gdy tak naprawdę twoje cierpienie jest pociechą w ich nędznym życiu. Nauczmy się rozróżniać tych dwoje na pozór podobnych, a jednak bardzo różnych ludzi !


Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie 

czwartek, 5 lipca 2012

Ostatnia Wieczerza

Pamiętam takie opowiadanie które usłyszałam na religii było o obrazie Ostatnia wieczerza Jezusa z uczniami, namalowana przez Leonarda da Vinci. Tworząc to dzieło, Leonardo da Vinci natknął się na pewną trudność. Musiał namalować Dobro pod postacią Jezusa oraz zło pod postacią Judasza - przyjaciela, który zdradza go podczas ostatniej wieczerzy. Malarz zmuszony był przerwać prace, gdyż poszukiwał modeli doskonałych. Pewnego dnia w czasie występu chóru chłopięcego, dostrzegł w jednym ze śpiewaków idealne uosobienie Chrystusa. Zaprosił go do swojej pracowni i wykonał kilka szkiców. Minęły trzy lata. Ostatnia wieczerza była prawie gotowa, jednak Leonardo wciąż nie znalazł idealnego modelu Judasza. Kardynał zaczął naciskać, żądając, by mistrz jak najszybciej ukończył obraz. Pewnego dnia, po wielu tygodniach poszukiwań, malarz znalazł w rynsztoku przedwcześnie podstarzałego młodzieńca, obdartego i pijanego w sztok. Z trudem udało mu się nakłonić swoich uczniów, by zabrali go prosto do kościoła, ponieważ nie miał już czasu na szkicowanie. Zaniesiono zdezorientowanego nędzarza do świątyni. Uczniowie podtrzymywali go, podczas gdy Leonardo nanosił na fresk rysy wyrażające okrucieństwo, grzech, samolubność, tak wyraziście malujące się na tej twarzy. W tym czasie żebrak nieco otrzeźwiał. Otworzył oczy i ujrzał przed sobą malowidło.
- Widziałem już ten obraz! - wykrzyknął z przerażeniem.
- Kiedy? - zapytał zaskoczony mistrz.
- Przed trzema laty, zanim wszystko straciłem. Śpiewałem wtedy w chórze, moje życie było pełne marzeń i pewien artysta poprosił mnie, abym mu pozował do postaci Jezusa.
Gdy nauczycielka skończyła czytać rozbrzmiał dzwonek oznajmiający koniec lekcji. Kazała nam zrobić notatkę z tego do zeszytu oraz przemyśleć to opowiadanie i spytać o nasze przemyślenia na następnej lekcji lecz gdy nadeszła kolejna lekcja nie spytała nas a opowiadanie odeszła w niepamięć. Właśnie dziś przeglądając sowje zapiski z zeszytu od rligi zobaczyłam to i poruszyło mnie do myślenia. I zadałam sobie pytanie co może stać się z człowiekiem przez kilka lat. I odpowiadając sobie na to mogę powiedzieć : Dosłownie wszystko. Czytając ponownie kilka razy ten tekst stwierdzam że człowiek ma dwie strony samego siebie. Że potrafi być zarówno dobry jak i zły. I patrzać teraz na ten obraz który wisi na mojej ścianie namalowany przez Leonarda da Vinci nie widzę żadnego podobieństwa Jezusa z Judaszem. Judasza można określić mianem fałszywego przyjaciela a Jezusa prawdziwego przyjaciela. Mogła bym tak rozważać bez końca i pisać że Judasz później żałował za to co zrobił ale było za późno i tak dalej i tak dalej lecz stwierdzam że ten post jest i tak za długi. Kończę a was zostawiam z przemyśleniami i prośbą o popatrzeniu na ten obraz i zastanowieniu się czy ta historia może być prawdą ?

środa, 4 lipca 2012

Wolny czas mnie zabija

Zdałam sobie sprawę, że ma za dużo wolnego czasu. Przed wakacjami sądziłam że mam go za mało, że wszystko dzieje się za szybko. Teraz mam wrażenia że świat jest za wolny dla mnie a ja za szybka dla świata. Snuje się z kąt do kąta po całym domu. Przełączam nieustanie kanały by znaleźć taki na którym nie lecą reklamy. Słucham po raz setny tego samego utworu i choć mam 115 piosenek na odtwarzaczu to czuje się jakbym miała ich 10. Chcę spotkać się z przyjaciółkami, lecz choć miałyśmy tylu planów teraz żaden nie wypala. Gdy mamy za mało czasu to widzimy w nim swojego najlepszego przyjaciela. A gdy mamy go za dużo widzimy w nim największego wroga. Zaczyna docierać do mnie wiadomość że jeżeli nie nauczę się dobrze wykorzystać tego czasu stracę dwa piękne miesiące w tym roku. Jedni zorientowali się przede mną że nie należy marnować czasu i postanowili zrobić coś żeby te wakacje były wspaniałe. Ja niestety zorientowałam się  za późno ale chyba jeszcze jest czas to naprawić i zamiast siedzieć cały dzień w domu zrobić coś innego ...


Muszę skończyć z tymi bezsensownymi wpisami o moich przeżyciach. Jutro będzie coś lepszego ! Idę oglądać American Pie ... 
 

wtorek, 3 lipca 2012

Alicja to naćpana realistka ....

Uwielbiam marzyć, wymyślać kolejne rozdziały mojego życia. I myśleć ale fajnie by bło gdyby tak się stało. Zawsze wyobrażam sobie co będzie za cztery lata, nie za rok nie za dwa bo to dla mnie mało istotne. Lub co by było gdybym urodziła się cztery lata wcześniej ? Dziś bym miała siedemnaście lat. Czy coś by to zmieniło ? Nie wiem, ale mogę myśleć bo nikt mi tego nie zabroni. Ciężko jest mi uświadomić że mój rocznik jest wyjątkowy. Choć spotkałam wielu ludzi w moim wieku i uważam że są wspaniali - weseli pomocni i wyluzowani, to i tak nie spotkałam jeszcze takiej osoby która uświadomiłaby mi, że mój rocznik jest wyjątkowy. Może dlatego że wybiegam daleko w przyszłość że uważam że gdybym była starsza było by lepiej. I tutaj się mylę. To że byłabym starsza nic by nie zmieniło bo byłabym takim samym człowiekiem. Tą samą Alą. Tą realistką która ciągle chodzi z głową w chmurach która jest szczęśliwa po Kubusiu i wieczorze z przyjaciółmi. Muszę się nauczyć żyć teraźniejszością a nie marzeniami o przyszłości i chęcią zmienienia przeszłości.  A ty potrafisz żyć dniem dzisiejszym jeżeli tak to wielki szacunek dla ciebie, może kiedyś mnie tego nauczysz !

poniedziałek, 2 lipca 2012

Jedne z ulubionych rzeczy które robię w McDonaldzie ...

Siedzę w McDonaldzie przede mną stoi zestaw Happy Meal z nie dokończonymi frytkami i nie otworzoną zabawką. W ręku trzymam shake i pije go powoli by uchwycić każdy łyk i jak grzeczny aniołek nie zauważali patrzę na ludzi. Obserwuje ich i żeby moje uszy usłyszały coś innego niż ten sam rockowy ton piosenki nie wkładam słuchawek do uszu tylko pozwalam się podnieść muzyce jaka panuje dookoła. Słyszę każdy szelest każde tykniecie mojego zegarka i słyszę odgłosy stu innych rzeczy jakich bym nigdy nie usłyszała. I najzwyczajniej w świecie obserwuje innych. Jednocześnie sama czuje wzrok innych na mojej osobie. Strasznie tego nie lubię. I czuje się bezradna bo nie mogę im zakazać żeby przestali na mnie patrzeć więc dla przekory robię to samo co oni. Najgorzej jest wtedy gdy moje oczy spotkają się z z innymi. I choć ten ktoś siedzi na drugim końcu sali to zarówno on jak i ja widzimy siebie. Wtedy nagle oboje mechanicznie spoglądamy gdzie indziej i nie zauważali na siebie patrzmy. Wreszcie moją uwagę skupia nie otwarta zabawka. Mam sporo lat ale i tak lubię kupować Happy Meal własnie ze względu na tą małą rzecz. Otwieram ją powoli i zaraz po otwarciu spoglądam na karteczkę która była razem z nim. Spoglądam na zabawkę i taka mała rzecz wywołuje na mojej twarzy uśmiech. Można by powiedzieć : Mała rzecz a cieszy. I gdy mija mi to zafascynowanie wkładam wszystko co należało do mnie do kartonowego pudełka i wychodzę z niedopitym shakiem w reku ....


I skoro już jesteśmy przy temacie McDonalda to zapytam się was czy wy też lubicie tam przesiadywać i robić to co ja czyli obserwować ludzi ? Czy może chodzicie tam by tylko skosztować jedzenia z 5 minut ? 

niedziela, 1 lipca 2012

Ty też tak masz ?

Chciałabym napisać coś porządnego i sensownego lecz mam kompletny zamęt w głowie. Tyle myśli w głowie z którymi chciałabym się wam podzielić tyle rzeczy do opisania lecz mętlik w głowie na nic mi nie pozwala. Może dlatego że jestem tak zmęczona po całym dniu ćwiczenia strzelania karnych i ich bronienia i może dlatego że nie mogę się skupić z tego powodu że mamy dziś ten mecz. Po prostu moja głowa we wakacje się wyłącza i przestaje funkcjonować prawidłowo. Może wypije mleka i zmądrzeje a przy okazji urosnę. Wiecie co. Mam takie uczucie jakby jutro musiała iść do szkoły wstać rano założyć plecak i znowu siedzieć w ławce. Może dlatego że jeszcze nie poczułam tego wakacyjnego klimatu, a tak się cieszyłam tymi wakacjami. Cóż trzeba coś z tym zrobić ... 



Wy też macie tak czasami że chcecie napisać coś mądrego ale nic nie przychodzi wam do głowy ?