sobota, 30 czerwca 2012

Sezon wakacyjny uważam za otwarty !

Idę alejką która jest pełna ludzi którzy poruszają się w przeciwną stronę niż ja i robią mi tak zwany tor przeszkód przez którego muszę się przecisnąć żeby dojść do celu i przy okazji nie zgubić z oczu rodziców czuje się jakbym była niewidzialna. Przemierzam przez tłum osobistości : uczonych, dresiarzy, plastików, browarników, przyjaciół, wylansowanych lasek z uczelni, przeciętnych ludzi, eleganckich i innych ludzi których można by wymieniać bez końca ...  Przemierzając przez ten tłum jedyną dobrą rzeczą było to że, wtedy miałam słuchawki w uszach a wiecie co jest najlepsze w słuchaniu przez słuchawki że myślisz że wszyscy dookoła słyszą to samo co ty. Choć idąc w tym tłumie nikt mnie nie zauważył, nikt na mnie nie spojrzał, i każdy faulował mnie jak najsłabszego zawodnika na boisku to i tak ciągle miałam nieodparte uczucie że wszyscy słyszą tą piosenkę którą właśnie przesyła mi mp3do uszu. I to chyba jedna z najpiękniejszych rzeczy jaką daje nam muzyka. Po prostu łączy nas z innymi.


I tak na końcu chciałam ogłosić że sezon wakacyjny uważam za otwarty ! 
Dobrze to idę czytać wasze blogi ...


piątek, 29 czerwca 2012

Koniec to początek

Będę nudna jeżeli napisze dziś o zakończeniu roku szkolnego i wakacjach lecz i tak o tym napiszę.
Zacznijmy od początku. Szłam na rozpoczęcie roku szkolnego, byłam małą dziewczynką trzymającą kurczowo rękę swojej mamy. Właściwie to nic nie pamiętam z tamtego okresu, tylko pojedyncze smugi wspomnień i nic po za tym. Wiem tylko że po 10 miesiącach ponownie stanęłam w tej o to szkole w białej bluzce i czarnej spódniczce jedynie co mnie różnilo od tamtej dziewczynki z przed 10 miesięcy to to ze nie trzymałam już ręki mamy bo byłam już odważna. I tak mijały kolejne lata w których przeżywałam kolejne sukcesy i porażki, poznawałam nowe rzeczy i grałam w co innego na przerwach. I za każdym razem 1 września przychodziłam do szkoły w galowym stroju po to by rozpocząć nowy rok szkolny i znów za 10 miesięcy go zakończyć. I tak minęło przeszło 6 lat mojej nauki w tej o to szkole. Dziś ponownie stanęłam na korytarzu ubrana jak pajac w białą bluzkę i czarną spódnice i wygłosiłam kilka wersów mojego tekstu a następnie odebrałam zasłużone nagrody i pożegnałam się z nauczycielami i moją klasą. Tym razem nie na dwa miesiące ale na dłuższy czas ...
I mogę teraz powiedzieć że zakończyłam rozdział w moim życiu zatytułowany szkoła podstawowa. Chyba jeden z najpiękniejszych rozdziałów mego życia. Dlaczego ? Bo w podstawówce nie ma takiego czegoś jak w gimnazjum. W gim panuje epidemia na tak zwaną chorobę jaką jest szpamerstwo. W podstawówce takiego czegoś nie ma i to chyba jest w niej najpiękniejsze - że nikt tu nie próbował się wywyższać i pokazywać ze jest się doroślejszym od innych. Ciesze się że idę do gim lecz szkoda mi zostawiać podstawówki ... Chyba każdemu było szkoda .... 
Jedno zdanie na końcu : Cieszmy się z wakacji ! 

czwartek, 28 czerwca 2012

To jest już koniec nie ma już nic. Jesteśmy wolni możemy iść !

Zakładam że jutrzejszego dnia po wyjściu ze szkoły i oddaleniu się w miejsce gdzie ciało pedagogiczne nas nie usłyszy będzimy śpiewać - To jest już koniec nie ma już nic Jesteśmy wolni możemy iść Wakacje są więc komputer będzie chodził przez cały dzień i całą noc To jest już koniec szkoły - Mogłabym pisać dalsze wersy naszej pieśni lecz dalsze słowa nie są ocenzurowane więc wiecie.
Za pewnie każdy z was cieszy się nadchodzącymi wakacjami. I tym że przez dwa miesiące będzie można wstawać o trzynastej, i zastanawiać się czy zjeść śniadanie czy poczekać piętnaście minut do obiadu. Wspólne wypady ze znajomymi, nocne siedzenie przed komputerem, wychodzenie rano i wracanie późnym wieczorem bez tłumaczenia się, wyjazdy nad jezioro, szatańskie noce o wstawaniu o trzynastej też mówiłam ? 

Chyba tak. Lecz ja nie zamierzam przespać całych wakacji. Wyśpię się przecież w grobie. A skoro mamy dwa miesiące wolności to trzeba je jak najlepiej wykorzystać ! W pierwsza niedziele wakacji nie będzie się bez oglądania finałów Euro ! I skoro jesteśmy przy temacie piłki nożnej to ja nie interesuje się nią od miesiąca czyli od rozpoczęcia Euro jak niektórzy myśleli. Ja gram w piłkę od dwóch lat. Chyba ... Bynajmniej jakoś tak. Więc ta moja pasja do tego sportu nie jest chwilowa i zainspirowana Euro w Polsce. To pojawiło się we mnie dużo wcześniej tylko że nie potrafiłam tego w sobie rozbudowywać od najmłodszych lat. I moja pasja znikała i się pojawiała i tak się przeplatając gościła w moim życiu. Fuck. Znowu rozpisałam się o piłce bez potrzeby ! Przepraszam ... ! 

środa, 27 czerwca 2012

Zakupoholiczka

Dzisiejszy post został zainspirowany filmem : Wyznania Zakupoholiczki  

Nie zawsze jest tak, że aby być chorym trzeba być umierającym, czy fizycznie niedysponowanym. Nie musi też nic boleć, a człowiek może nawet normalnie funkcjonować. Choroba bowiem to nie tylko to, co dotyka naszego ciała, może ona leżeć w sferze psychiki. Tak działają przecież anoreksja, czy bulimia, nawet depresja. Właśnie tak jest w przypadku zakupoholizmu czyli  zachowania, które objawia się nieustanną potrzebą kupowania i to nawet tych rzeczy, których się wcale nie potrzebuje. Sytuacje zakupoholiczki doskonale przedstawiono właśnie w filmie Wyznania Zakupoholiczki. Jest to doskonały film, zarazem pouczający i doprowadzający do śmiechu ! Więc tak w filmie pewna dziewczyna poprzez swój nałóg jakim były zakupy straciła wszystko na czym jej zależało, swojego faceta z marzeń i najlepszą przyjaciółkę. Lecz gdy była nad przepaścią i miała wybór czy dalej trwać przy swoim nałogu czy iść do przodu i pozbyć się go. Wybrała to lepszą drogę, podjęła leczenie zorganizowała wyprzedaż swoich wszystkich ciuchów - spłaciła swoje długi, odzyskała przyjaciółkę i mężczyznę życia. Jaki piękny happy end co nie ? Szkoda tylko że nie jest tak w prawdziwym życiu. Lecz w niektórych przypadkach taki piękny koniec ma szanse na zaistnienie. Wszytsko zależy od człowieka i jego dojrzałości ... 

wtorek, 26 czerwca 2012

I znowu w słupek

I już skończyły się lekcje. Ospałym krokiem wracam do domu. Rzucam plecak w kąt, włączam kompa i wyłączam go od razu bo słyszę głos mamy dobiegający z dołu wołający moją osobę na obiad. Schodzę po schodach potykając się o swoje własne nogi. Siadam przy stole i grzebie w talerzu. Nagle moją uwagę zwraca piłka która leży niewinnie na drugim końcu korytarza. W pięć minut kończę obiad i biorę piłkę pod pachę i razem z nią wybiegam na podwórku by pograć z płotem. Możecie zadać sobie teraz pytanie co ja widzę w piłce i w tym całym sporcie ? Zobaczcie 22 zawodników biega za jedną piłką przez 90 minut i nic po za tym. Kiedy zapytałam się mojej przyjaciółki co to jest piłka nożna to opowiedziała mi, że to jest pewien gatunek sportu drużynowego, w którym jedenastu spoconych oszołomów stara się strzelać do bramki bronionej przez innych jedenastu spoconych oszołomów. I moim zdaniem ona ma całkowita rację. Z tym wyjątkiem że to kobieca racja która nigdy nie spróbowała nawet dotknąć piłki nogą. Gdyby dotknęła i zaczęła grać mogę poświadczyć ze zakochałaby się w niej tak samo jak ja. Moja miłość do piłki to miłość dosłownie od pierwszego kopnięcia. Śmiesznie zabrzmiało. Po prostu ja kocham piłkę nożną jak kobieta zakupy lub jak facet wyjście na piwo z kolegami. I nie mogę zrozumieć dlaczego inne dziewczyny nie mogą pojąc tego że wolę iść grać z chłopakami i rzucać się na murawę niż siedzieć z nimi i plotkować. Przecież każdy ma swoje zainteresowania i "hobby" i jeżeli ktoś ma inne powinniśmy to uszanować ! I jak zwykle poetycko zaczęłam i beznadziejnie skończyłam ...
A jaki jest wasz ulubiony sport ? Taki jak mój czy może coś zupełnie innego ?    

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Ostatni taki poniedziałek

Ostatni taki poniedziałek w tej szkole. Dziś siedząc na ławce przy szkole z dala od garści osób które przyszyły do szkoły jak ja w jednym celu, żeby zobaczyć ile dziś osób przyjdzie. Siedzę na ławce i uderzyła we mnie fala wspomnień. Odłączyłam się od rzeczywistości i uświadomiłam sobie, że to wszystko się już kończy, że już nie wrócę do tej szkoły, do tych tablic brudnych, do tych mrówek chodzących po korytarzu i bystrze omijających każdą klasę. Że już przez najbliższy czas nie spotkam tych wszystkich psychicznych ale zarazem pozytywnych ludzi, z którymi grałam w karty na lekcjach, z którymi robiłam ściągi które i tak później się nie przydały, z którymi pyskowałam nauczycielom, z którymi wymyślałam wymówki żeby nie iść następnego dnia do szkoły, z którymi się śmiałam, z którymi płakałam, z którymi grałam w piłkę na przerwach i właśnie sobie uświadomiłam że już nikomu nie będę mogła strzelać karnych i że już nikt nie będzie mógł mi strzelać an bramkę bym mogła ćwiczyć. Uświadomiłam sobie, że te sześć lat które spędziłam w tej szkole tak po prostu odpłyną w niepamięć i że zostaną po nich tylko wspomnienia. Fuck. Chyba zaczynam się martwić, z tego powodu że będą wakacje. Fuck. Trzeba wypić "Kubusia" i znowu zacząć się cieszyć życiem i wakacjami !

niedziela, 24 czerwca 2012

Garść przemyśleń

Życie jest krótkie, mamy przed sobą ograniczoną ilość dni, więc powinniśmy przywiązywać ogromną wagę do tego, co robimy, z kim i gdzie. Jeśli nie czujemy się szczęśliwi, nie możemy marnować czasu, czekając aż coś się odmieni, musimy wziąć sprawy w swoje ręce i odpowiednio pokierować własnym losem. Łatwo powiedzieć, prawda ? Tylko co robić, gdy nie ma się pomysłu na życie, gdy wszystko wydaje się ulotne i bez sensu ? W co się zaangażować, gdy na każdym kroku spotyka nas rozczarowanie, gdy brakuje stałych punktów, oparcia i wiary w możliwość realizacji marzeń ?
Mam kilka planów na przyszłość, to one oddają mi energii, chociaż nieustannie towarzyszy mi myśl "po co to wszystko" i "co będzie, gdy już osiągnę cel".
Jednak najbardziej przeraża mnie coś innego. Ostatnio uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nasze przywiązanie do miejsca i drugiego człowieka jest bardzo złudne. Wydaje nam się, że nie moglibyśmy żyć gdzie indziej, z kimś innym, trudno nam sobie wyobrazić, że moglibyśmy robić coś innego niż teraz. Aż nagle przychodzi moment, w którym coś się zmienia o 180 stopni. Na początku cierpimy, czujemy się nieswojo w nowej sytuacji, ale życie płynie dalej i szybko zapominamy o tym, co było przedtem. I okazuje się, że możemy mieszkać w innym mieście, przyjaźnić się z innymi ludźmi, wykonywać zupełnie inne obowiązki. Czyli nikt nie jest wyjątkowy, nasze więzi są płytkie i kruche, wszystko i wszystkich da się zastąpić ? Chyba tak, lecz i tak ci wyjątkowi ludzie którzy towarzyszyli w większości naszego życia i tak pozostaną głęboko w sercu.

sobota, 23 czerwca 2012

Ludzkie wady

"Najstraszliwszy cios zadaje się ułomnościom, wystawiając je na szyderstwo świata. Ludzi znoszą z łatwością przyganę, ale nie szyderstwo. Człowiek godzi się na to, iż może być złym, ale nikt nie godzi się być śmiesznym" Z tego cytatu przebija mądrość Moliera i jego wnikliwa znajomość psychiki człowieka. Autor wiedział, jak zachowuje się człowiek. Chyba jak każdy z nas nie lubi, gdy ktoś nas ośmiesza. Wiadomo, że tak jest. Człowiek wyśmiewany na siłę będzie chciał udowodnić, że nie jest taki jak postrzegają go inni. Jeśli zależy mu na tym, żeby zmieniono o nim opinie to będzie się starał pracować nad sobą, nas tym co u innych wzbudziło śmiech. Jeśli ta osoba bardzo dąży do tego zamierzonego celu, to zazwyczaj udaje się jej to osiągnąć.
W naszych czasach, na świecie w którym my żyjemy, nie ma człowieka idealnego, czyli bez wad. Jednak część z nas szczelnie je ukrywa. Moim zdaniem sztuką jest umiejętność ich ukrycia. Ale jeśli już do tego dojdzie, że wyjdą ona na światło dzienne to z kolei można się ich pozbyć. Tu znowu mam na myśli dążenie do celu i poprawy. Pierwszym argumentem, który jest wart przemyśleń, to fakt, że wady nie muszą koniecznie odzwierciedlać tylko negatywnych cech charakteru. Zdaża się tak, że dla jednych dana cecha jest wadą - dla innych jest zaletą. Na przykład dajmy kogoś nieśmiałego. Jemu osobiście nie przeszkadza, że jest nieśmiały. Taki poprostu już jest. Jednak nikomu z jego towarzystwa nie pasuje taki stan rzeczy. Rówieśnicy zaczynają się wyśmiewać z tej osoby, a ona zamyka się w sobie. Taki wyśmiewany człowiek, z powodu swoich domniemanych "wad" może chcieć na siłę się zmienić, chociaż tak naprawdę ta zmiana nie jest mu wcale potrzebna, Jeśli chciałby tej metamorfozy, to robi to dla siebie, a nie dla innych. On tej cechy nie postrzega jako wady. Ale własnie, jeśli usiłuje odmienić i przewartościować się dla innych i jemu to nie wychodzi to spotyka się znowu z brakiem zrozumienia. Konsekwencje takiego zachowania mogą być różne. 


Jeśli człowiek bardzo pragnie, żeby zmienić się i swoje wady, to musi długo nad tym popracować. Liczy się silna wola i wytrwałość. Ja uważam że wady  kształtują  ludzi w taki sposób, że staja się oni mało doskonali oraz mało odporni na stresy. Kreują nas na słabych, bezbronnych i podatnych na używki ludzi. Więc możemy zadać sobie pytanie Czy my nie możemy być doskonali ? I teraz musimy zadać sobie bardzo ważne pytanie, czym jest doskonałość? Doskonałość jest bez skazy, a doskonałość to coś idealnego i każdy człowiek uważa ją za coś innego. Dlatego nie możemy być doskonali. Dlatego że każdy człowiek uważa za doskonałość coś innego. Z resztą gdyby wszyscy byli doskonali świat byłby nudny nie było by nad czym pracować i do czego dążyć. Jak się rozpisałam !

piątek, 22 czerwca 2012

Video dla wytrwałych

Chciałabym napisać coś sensownego lecz nic mi nie przychodziło do głowy to postanowiłam stworzyć kolejny film na bloga, tym razem o moich "duperelach"


Jak ktoś obejrzał do końca to współczuje bo stracił 6 minut i 23 sekund swojego życia. I tak na końcu mam do was pytanie czy wy też macie takie swoje "skarby" ? Jeżeli tak to napiszcie jakie chętnie poczytam ! 

czwartek, 21 czerwca 2012

Miej wyrąbane a będzie ci dane

Dziś postanowiłam napisać coś o wakacjach. Więc na początku trochę teorii : według Wikipedii wakacje to  "okres wolny od nauki szkolnej". Według mnie wakacje to czas rozciągający się zazwyczaj od wesołego końca roku szkolnego do jego smutnego, nowego początku. Zwykle dobiegają końca szybciej, niż się zaczęły. Znakami rozpoznawczymi wakacji są słońce, lody i morz, ale możesz mieć pewność, że jeśli tęskniłeś do wakacji tak bardzo jak nikt inny, to wakacje spędzisz siedząc w domu, jedząc cukierki i czekając, aż w końcu przejdą nawałnice. Jednak są pojedyncze przypadki, kiedy jest trochę ciepło, niecałe 40 stopni Celsjusza. Ale wtedy właśnie też będziesz siedział sam w domu niczym Kevin, bo liczyłeś na to, że twoi kumple zostaną też w mieście i błagałeś rodziców, żeby nie jechali z tobą do babci. Tak czy siak, wakacje to najszczęśliwszy czas w roku, a uczniowie, którzy zapomnieli, jak wygląda życie bez szkoły mogą wtedy jeść cukierki i pić zimną, orzeźwiającą wodę. Wnioskując po tym krótkim i dokładnym opisie możemy spokojne uznać że wakacje to najpiękniejsza rzecz w życiu ucznia. Za pewnie już myślicie nad tym co będziecie robić we wakacje i snujecie wspaniałe plany. Lecz gdy tak siedzicie i myślicie to za chwilę przypominacie sobie że do wakacji jeszcze tydzień ! Tak siedem dni - niby mało ale jednak dużo. Wiem że i tak większość osób opuści sobie te dni ale jednak garstka ludzi pójdzie do szkoły pod przymusem rodziców i innych ludzi.  I ja się tak zastanawiam po co nam ten ostatni tydzień i tak się w nim nic nie robi i tylko tracimy czas na siedzenie w szkole a przecież siedzieliśmy w niej od 10 miesięcy nie licząc nieobecności. Dobrze to znaczy niedobrze ale dobrze



Mam apel do wszystkich ludzi którzy muszą chodzić jeszcze do szkoły : WYTRWAJMY ! 

środa, 20 czerwca 2012

Wycieczki "Wiktorią"

Wczesny poranek. Na niebie goszczą ciemne chmury które czekają tylko na odpowiedni moment by wyrzucić z siebie wszystkie złości w postaci deszczu. My stoimy przed szkołą, w rękach torby a w uszach słuchawki. Obserwujemy wszystko niby uważnie. lecz w rzeczywistości nie wiemy co woku nas się dzieje. Oczekujemy tylko naszego autobusu. Gdy wreszcie się on zjawi zaczynam wyścig szczurów, a jego celem jest walka o miejsce na samym tyle. Gdy byłam mniejsza zastanawiałam się co jest ciekawego w tych miejscach jak to nazywali moi starsi koledzy miejsach dla vipów. Uważałam że siedzenie we dwoje i wymienianie się lizakami jest dużo lepsze niż siedzenie w piątkę na samym końcu. Moje przekonania znikły gdy mogłam usiąść właśnie an tych miejscach z tyłu wraz z czwórką moich znajomych. Wtedy zrozumiałam co starsi koledzy z przed lat w nich widzieli. Machanie do ludzi stojących na przystankach autobusowych, rozrzucanie czipsów i śpiewanie "seksualna niebezpieczna" ( głównie w przypadku chłopaków ) - to właśnie są zalety siedzenia na tych miejscach. Rozpisałam się o tych miejscach a przecież to nie jest najważniejsze w wycieczkach. Najważniejsze jest chyba to żeby zapamiętać co się widziało. Żeby pozostały nam jakieś pozytywne wspomnienia. Choć w moim przypadku i w przypadku moich znajomych jednak najważniejsze są pamiątki i psychiczne zdjęcia z których później i tak się wszyscy śmieją. 


I tak jadący dziś do domu z mojej dzisiejszej wycieczki może trochę nieudanej z pwodu deszczu ale zdałam sobie sprawę że życie jest jak podróż nie zap­la­nowa­na. Każde­go dnia dzieje się coś no­wego i nig­dy nie wiemy ja­ki jest te­go cel. Życie to początek podróży, śmierć na­tomias­t to nie ko­niec. Tam zaczy­na się nasz dal­szy roz­dział wyp­ra­wy, lecz życzę wszys­tkim aby smak tej praw­dzi­wej wy­cie­czki poz­nać jak najpóźniej.

wtorek, 19 czerwca 2012

Człowiek uczy się przez całe życie, z wyjątkiem lat szkolnych.

Zauważyliście że większość przypadków nauczyciel traci czas na zadawanie pytań, które mają pokazać to czego uczeń nie umie, podczas gdy nauczyciel z prawdziwego zdarzenia stara się za pomocą pytań pokazać to co uczeń umie lub czego jest zdolny się nauczyć. Szkoda że właśnie taki gatunek nauczycieli jest zagrożony wyginięciem.
Gdy w relacjach nauczyciel - uczeń występuje coś takiego jak wzajemnie poszanowanie to można uznać coś takiego za Cud nad Wisłą. Lecz częściej w relacjach nauczyciel-uczeń występuje teraz relacja zwana wzajemną niechęcią do siebie czyli lekko to ujmując nienawiścią do siebie. Mówiąc wprost dla nauczyciela byłoby najlepiej gdybyśmy nie istnieli a dla ans byłby najlepiej gdyby nauczyciele wyginęli.   Właściwie to nie wiem czy to rozumowanie jest takie dobre. Wiem że i tak czy siak nigdy uczniowie nie będą lubić się z nauczycielami ale może wystarczy ich szanować. Przecież oni też musieli się kiedyś uczyć tak jak my i w dodatku teraz musza nadal chodzić do szkoły. Mówiąc o szanowaniu to mam na myśli żeby szanować nauczycieli którzy wykonują swoją prace z powołania a nie dlatego że to łatwy zarobek, i dużo wolnego. Właściwie to nauczyciele z powołania są lepsi. Z nimi da się dogadać, zawsze panuje miła atmosfera na ich lekcja i prawie każdy ich lubi. Więc może warto się zastanowić i polubić trochę nauczycieli - przynajmniej tych niektórych. bo skoro zbliżają się wakacje to może czas na ocieplenie relacji ?


Szkoła nie powinna być przybytkiem płaczu i plag, lecz uwagi i czynności. 


poniedziałek, 18 czerwca 2012

Dziękuje

Z tego powodu że blog się tak szybko rozwija chciałam podziękować wszystkim czytelnikom. Pragnę dodać że ta Galeria to nie tylko moja Galeria ale także wasza. Bez was ten blog by nie istniał. Z resztą nie będę dużo się rozpisywać bo chciałam być trochę inna od wszystkich i postanowiłam nakręcić video z podziękowaniami. Mam nadzieje że wam się spodoba i nie przestraszycie się mojej osoby. Dobrze ja kończę bo idę na trening a wy oglądajcie. 


niedziela, 17 czerwca 2012

Gapić się bezczelnie w szybę

Dziś jest niedziela, wczoraj była sobota. Niedziela to jedne z najpiękniejszych dni w tygodniu zaraz po sobocie. Niedziela różni się tym od soboty że  niedziela to dzień spędzony w gronie rodzinnym. Przynajmniej u mnie. Wizyta w kościele następnie wspólny odświętny obiad a później  wyjazd do cioci na imieniny lub zwykłe odwiedziny. Właśnie z tych wyjazdów zwykle najbardziej ciesze się drogą. Kiedy siedzę w aucie w uszach piękna piosenka a ja patrzę za okno i rozmyślam. Marzę i gdybam. Ta droga mogłaby trwać wiecznie. Szkoda tylko że wszystko dobre co się szybko kończy. Zazwyczaj droga jest krótka i już trzeba wysiadać i iść w kierunku domu. Można się jedynie tym pocieszyć że później znowu można wsiąść do auta i znowu gapić się na widoki za szybą. I po co nam budowano te wszystkie autostrady ?  Może dlatego że dla innych im dłuższa droga tym gorsza. Dla mnie na odwrót. Im dłuższa droga tym lepsza. I tak już po za tym to podczas jazdy  uwielbiam pytać się rodziców żeby ich poddenerwować "Daleko jeszcze ?" a oni gdy się już zdenerwują mówią do mnie "Zupełnie jak dziecko"  i tak w kółko ... Ja się pytam a oni to samo . 
Kocham moich rodziców i jazdę samochodem <3 


sobota, 16 czerwca 2012

To może haratniemy w gałę ?

Dzisiejszy stan można określić stanem zmiennych odczuć. Zawsze odczuwam ten stan w sobotę. W sobotę pragnę odpocząć, leżeć przez cały dzień w łóżku i słuchać muzyki. Żeby cały świat zapomniał o moim istnieniu, żeby nikt mi nie przeszkadzał. Żeby nikt mi nie mówił co mam robić. Żeby nikt nie kazał mi odrabiać lekcji i zjeść obiadu. Lecz niestety nigdy nie mogę się doczekać takiej soboty. Zawsze coś musi zepsuć moje marzenia co do tego dnia. Jak nie domownicy to koledzy którzy wpadną niby na pięć minut a i tak pozostają na trzy godziny. Cóż muszę powiedzieć że choć strasznie mnie denerwuje to zakłócanie mojego spokoju to i tak po dziesięciu minutach wyjścia ze znajomymi te wszystkie złe emocje odpływają. Podczas takiego wyjścia staramy wy myśleć sobie jakieś zajęcie żeby nie było nudno i czas leci. Zazwyczaj na snuciu nowych planów, wycieczek czy jak my to nazywam pielgrzymek rowerami do nikąd, ściganiu się do sklepu po najtańsze wodne lody, graniu w piłkę czyli ujmując to naszym językiem harataniu w gałę lub obstawianiem wyniku dzisiejszego meczu. Wtedy czas tak szybko leci i jest tak miło. Choć moi znajomi to psychiczni idioci to i tak ich uwielbiam.


I tak już po za postem do tego haratania w gałę to jaki obstawiacie wynik w dzisiejszym meczu Polska - Czechy ? 


piątek, 15 czerwca 2012

Moje emocje nie mogą mną kierować

Chcę się uśmiechać do ludzi. Dzielić się z nimi swoją pozytywną energią i spontanicznym uosobieniem. Bardzo tego chcę, czasami aż tak bardzo że udaje kogoś innego niż naprawdę jestem. Przychodzę do szkoły i głęboko w środku mam ochotę żeby ci wszyscy znikli  z tego dnia. Pragnę być sama. Samotnie siedzieć na ławce koło niskiego drzewa a w uszach żeby rozbrzmiewała moja ulubiona muzyka. O niczym nie myśleć, niczym się nie przejmować. Po prostu siedzieć tam i wsłuchiwać się w każda nutę. Szkoda tylko że nigdy się tak nie może stać. Gdy pragnę usiąść na ławce po kilku chwilach zawsze koło mnie ktoś się zjawi i musi zakłócić moją ciszę. Wtedy muszę udawać, grać inne uczucie jakie naprawdę we mnie goszczą. Jestem wtedy nadzwyczaj  miła i opanowana. Takie zachowanie jest zupełnym zaprzeczeniem takiego zachowania jakim by kierowały moje emocje. Gdyby mną panowały byłabym szorstka, zimna i chamska. Z moich ust padało by tysiac przekleństw na sekundę. Nie potrafiłabym się zatrzymać i przez takie zachowanie straciłabym wiele osób na których mi zależy. Dlatego zawsze gdy mam zły dzień staram się być miała i opanowana a gdy wracam do domu wszystkie moje złości przelewam na łzy nigdy na drugą osobę.
Choć jestem już opanowana w kwestii udawania miłej i opanowanej to i tak moje przyjaciółki poznają od razu co jest na rzeczy. Przed nimi nie da się grać, przed nimi wszystkie aktorskie sztuczki znikają jak bańka mydlana. Dlatego uwielbiam przebywać w ich towarzystwie bo one najlepiej mnie znają i rozumieją. A przede wszystkim przed nimi nikogo nie trzeba udawać.


Przepraszam was że wpisy są ostatnie takie długie. 

czwartek, 14 czerwca 2012

Wpatruje się w deszcz

Godzina czwarta nad ranem. Stoję przed oknem i wpatruje się w deszcz, wszyscy śpią nie licząc mnie. Panuje przeraźliwa cisza którą zakłóca tykanie zegarków. A ja odizolowana od reszty świata a reszta świata ode mnie stoję przy tym oknie i wpatruje się w spadający deszcz. Przypomina mi on łzy płaczącego dziecka. Wylewne i rozpaczliwe nie wiedzące kiedy mają przestać lecieć z oczu. Lubię patrzeć na deszcz. Znajduję w nim ukojenie które mnie wycisza. Lecz czasami jest on powodem do smutku bo gdy przypominam sobie sytuacje w której jestem i patrze na deszcz po moim policzku spływa gorąca łza a za nią następne i następne. Gdy już z moich oczu spłyną resztki łez wracam do rzeczywistości, ale deszcz mnie nie opuszcza. Później jest już z górki. Śniadanie, szkoła, dom, obiad, lekcje i komputer. I przy komputerze mija mi większość pozostałego dnia. Mogłabym w tym czasie zrobić coś pożytecznego, ale oczywiście ja muszę wszystkim robić na przekór i siedzieć przy tym komputerze. Mój brat mówi że przez te wakacje przed nim zgniję. Może i ma trochę w tym racji, ale wiem jedno może i mogę zgnić przy tym komputerze ale nigdy się przy nim nie rozłożę.

środa, 13 czerwca 2012

Wiesz ... Niełatwo spakować 13 lat życia do wa­lizki i wsiąść do samolotu ...

Piętnaście dni. Tyle pozostało do wakacji. Do pięknego stanu wolności i spania do dwunastej. Zobaczcie jak nie wiele nas od nich dzieli, a zarazem jak wiele. Bo jednak te piętnaście dni to dwa tygodnie. Lecz zakładam ze w ostatnim tygodniu nikt nie będzie chodził. I ja raczej też urządzę sobie wolne - o ile moi rodzice nie będą prawić mi kazań. Tak zastanawiając się and tym to doszłam do wniosku że dobrze ze wakacje są w ten czas kiedy nie chodzimy do szkoły !
I za pewnie jak wakacje będą to nie tylko, wyjazdy ze znajomymi nad jezioro ale także podróże do zamorskich krajów, lub gór. Bardzo w tym roku chciałam jechać do Hiszpanii, zobaczyłabym stadion Barcelony i byłoby tak pięknie. Lecz czasami wiek musi wszystko rozwalić. Moja mam uważa że jestem za mała na taki wyjazd i wysłała mnie nad Bałtyk - i w dodatku tam gdzie byłam w zeszłym roku. Jak pech to pech, lecz mam nadzieje że też będzie dobrze. Może i nie zobaczę stadionu i nie będzie tak pięknie jak w Hiszpanii to mam nadzieje że będzie dobrze. Z resztą ostatnio zdałam sobie sprawę że nie byłoby mi tak łatwo spakować trzynaście lat swojego życia i wsiąść w samolot. Co prawda za dwa tygodnie bym do niego z powrotem wsiadła i wróciła lecz jednak ....


A wy macie jakieś palny na wakacje ? Odliczacie czas ?

wtorek, 12 czerwca 2012

Człowiek ...

Co jest najśmieszniejsze w ludziach: Zawsze myślą na odwrót : śpieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli. Na świecie istnieją podobno dwa rodzaje ludzi. Jedni kiedy dostają szklankę dokładnie w połowie napełnioną mówią: "Ta szklanka jest w połowie pełna". Ci drudzy mówią: "Ta szklanka jest w połowie pusta". Jednakże świat należy do tych, którzy patrzą na szklankę i mówią: "Co jest z tą szklanką? Przepraszam bardzo ... No przepraszam ...  To ma być moja szklanka ? Nie wydaje mi się. Moja szklanka była pełna. I większa od tej!". A na drugim końcu baru świat pełen jest innego rodzaju osób, które mają szklanki pęknięte albo szklanki przewrócone (zwykle przez kogoś z tych, którzy żądali większych szklanek), albo całkiem nie mają szklanek, bo stały z tyłu i barman ich nie zauważył.
Mam nadzieje że zrozumieliście moją przenośnie. Chodziło mi w tych słowach o to ze ludzie którzy mają mają dużo, ciagle mają mało. Są przepełnieni pychą, i są bardzo pewni siebie. I to moze dlatego świat należy do nich. A ci ludzie po drugiej stronie abru są dla nich nikim. Ludzie po tamtej stronie nie narzekają, może i ich sytuacja nie jest najlepsza - ale  i tak dziękują za to co mają. I moim zdaniem tacy ludzie zasługują na szacunek ! 

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Kim on jest ?

Tak ostatnio się zastanawiałam nad moją osobą i nad swoimi celami. Bo ja nie mam marzeń, ja mam cele do których dążę. Więc tak zastanawiając się nad swoimi celami to muszę przyznać ze maiłam ich kilka w swoim życiu. Pierwszym było to by zostać nauczycielką. Właściwie to nie wiem co mi odbiło bym chciała zostać nauczycielką. Później moim celem było to by rozwijać się muzycznie, taki zafascynowanie muzyką trwało u mnie przez ponad rok. Podczas tego czasu zaczęłam ćwiczyć grę na gitarze. Całkiem nieźle mi szło, lecz teraz to mnie przestało kręcić. Czasami gdy mam gorsze dni biorę gitarę i coś tam brzdękam ale kiedyś to było coś innego. Ciągle grałam i mordowałam wszystkich domowników swoją grą.
Teraz mam taki jakby kryzys twórczy, do końca nie wiem co bym chciałam robić. Gitara i muzyka na razie poszły w kąt. Sama nie wiem dlaczego ostatnio mam fazę na piłkę nożną. Fuck. To wszystko przez to Euro. Ciągle oglądam te meczę i się jaram tym jak królik marchewką. Lecz to działa na mnie źle. Dziś w szkole zamiast pogadać z koleżankami poszłam grac w nogę z chłopakami. Coś ze mną nie tak ...
I jeszcze taki ciekawy news - moja koleżanka zdawała mi raport który piłkarz danej drużyny najbardziej jej się podoba. I maiła tam jakąś gazetkę no i zaczęła od Polski. I wskazuje na Szczęsnego i ja się jej pytam kto to jest ? A ona 'Nie wiem' Myślałam że wyjdę z siebie. I zadaje jej kolejne pytanie - pokaż mi który to jest Szczęsny ? I ona także mi odpowiada "Bo ja wiem" a ja "A przepraszam an kogo ty pokazywałaś ?" Ona to mnie rozwala.
A tak po za tym to nie wiem dlaczego większość dziewczyn patrzy na piłkarzy pod pryzmatem który jest przystojniejszy. Ja jakoś nie zwracam na to uwagi - dla mnie się liczy gra. I to jest kolejny dowód na to że jestem inna. Wracam do oglądania meczu : Ukraina-Szwecja ...

niedziela, 10 czerwca 2012

Cenna umiejętność - wrażliwość

Za pewnie słyszeliście przypowieść biblijna o miłosiernym Samarytaninie.
Samarytanin podróżujący w swoich sprawach, dostrzegł na drodze poranionego człowieka i zatrzymał się przy nim. Wzruszył się jego losem i zatroszczył się o niego, ofiarując swój czas i pieniądze.
Ludzie wezwani są do tego, by czynić podobnie. Choć jesteśmy zabsorbowani własnym życiem, możemy zauważyć wokół siebie ludzi smutnych, potrzebujących pomocy. Nie możemy przechodzić obok nich obojętnie. Jeśli nie brak nam wrażliwości, to widok cierpienia poruszy nas, a wówczas z głębi serca popłynie impuls do działania by pomóc człowiekowi.
Prawdziwa pomoc zawsze wypływa z miłości. Dzięki temu może być przyjęta i nie narusza niczyjej godności. Ta pomoc niejednokrotnie będzie wymagała współpracy z innymi ludźmi. Czasami jedynym wyrazem miłości i solidarności będzie współczuje okazywane cierpiącemu człowiekowi.
Więc wrażliwość to jest bardzo dobra cecha, którą każdy z bas powinień mieć choć w małym stopniu każdy z nas.

sobota, 9 czerwca 2012

Co złego w tym że kocham cię ?

Każdy z nas jest inny. Każdy z nas ma inna historię. Każdy z nas ma swoje paranoje. Każdy z nas jest niepowtarzalny. Każdy z nas ma talent. Każdy z nas pragnie być kochanym. I często tak jest że osoba którą kochamy nie chce bym ją kochali. I ja z tego miejsca pytam się co jest w tym złego że kogoś kochamy ? Tak sobie nad tym myśląc to bardzo się ciesze że nasze państwo nie wprowadziło ustawy o tym że kochanie może być karalne. Pewnie gdy by weszło to w życie wiele milionów ludzi by poszło do więzienia.  Lecz ja bym chyba nie poszła. Mam alibi co dzień - mogą mnie pytać o co chcą. Miłość kryje się w każdym z nas głęboko. Czasami nie chcemy dopuścić myśli o tym że jej potrzebujemy. Każdy z nas kogoś kocha, tylko nie każdy ma okazje jej to powiedzieć tak po prostu. Zobaczcie, takie dwa małe słowa a jaki boimy się ich wypowiedzieć po raz pierwszy osobie którą kochamy. Ostatnio zdałam sobie że muszę nadrobić stracony czas, bo życie biegnie do przodu a ja swoje w miejscu przez cały czas.

piątek, 8 czerwca 2012

Niektóre sytuacje ...

... zmieniają nasz punkt widzenia o 180 stopni. No bo weźmy sobie na przykład takie Euro.
Osobiście lubię piłkę nożną - czasami gram z kolegami na przerwach, zawsze stoję na bramce. I zawsze mają dwa określenia co do mojej gry - gdy obronię karnego : "Widzę że tutaj nowy Szczęsny się rodzi" a gdy puszczam "Widzę że tutaj nowy Boruc się rodzi" O dziwo zawsze śmieszą mnie te stwierdzenia, ale cóż zostawmy moje przeżycia do piłki i wróćmy do tematu. Więc większość ludzi myśli że skoro jestem dziewczyną nie będę oglądać meczy, a ja im stanowczo zaprzeczam i mówię że będę. Piłka przecież nie jest tylko dla facetów ? Przecież my także ją lubimy. Mam znajomą która po prostu kocha piłkę - zazdroszczę jej tego zapału. Wracając do Euro to dziś jak wiecie mecz otwarcia. Szkoda że remis, ale także całkiem nieźle im poszło. Szczerze mówiąc Grecy zaczynali mnie denerwować w drugiej połowie, ciągle robili wszystko aby doszło do faulu. Lub kiedy Szczęsny dostał czerwoną kartkę, chyba dziś z tego powodu nie zasnę. Dobrze nie będę wam prawić relacji z meczu bo na pewno oglądaliście, gratuluje chłopakom bo odwalili kawał dobrej roboty i życzę szczęścia w meczu z Rosją. 
Przepraszam że ten wpis jest taki chaotyczny ale nie mam do tego dziś głowy <3 

czwartek, 7 czerwca 2012

Umysł nie jest książką, którą można otworzyć i przeczytać w wolnym czasie.

Dziś postanowiłam poruszyć tematy sporów-kłótni. Ja uważam że żaden człowiek, który pragnie dać z siebie jak najwięcej, nie ma czasu na wdawanie się w kłótnie. A już na pewno nie może sobie pozwolić na ich konsekwencje - zdenerwowanie i utratę panowania nad sobą. Ustępuj w przypadku wszelkich kłótni, w których możesz uznawać co najwyżej równe prawa do posiadania racji. Ustępuj też i w przypadku tych najmniejszych, choćby w oczywisty sposób słuszność była po twojej stronie. Lepiej zejść z drogi psu niż zostać przezeń pogryzionym walcząc o prawo przejścia tamtędy. Dlatego czasem warto ustąpić, nawet gdy uważamy ze mamy całkowitą racje. Teraz taka prosta sytuacji. Wyobraźmy sobie że kłócimy się z nauczycielem o ocenę z testu, dostaliśmy 90%, my uważamy że zasługujemy na piątkę i że pani by mogła być wyrozumiała i by nadciągnęła tej jedne procent żeby była piątka. Ale nauczycielka się upiera i ciągle stawia an swoim. Dla takiej sytuacji warto się kłócić ale bez przesady, gdy nadwyrężymy cierpliwość nauczyciela mogą być z tego niepotrzebne skutki. Typu tego że może tak robić nam za każdym razem. Inna sytuacja to np. wtedy kiedy kłócimy się z przyjaciółką o to który z aktorów jest przystojniejszy. Koleżanka się upiera na swoim a ty na swoim, wtedy warto odpuścić bo to nikła sprawa co nie ? Gdyby się nadal z nią tak kłóciły to w końcu puściłby nam nerwy i koniec - obrażamy się na siebie. A gdy jedna odpuści wtedy wszystko będzie dobrze, ty potwierdzasz jej racje ale i tak myślisz swoje. Niby złe ale jednak dobre rozwiązanie sytuacji.

środa, 6 czerwca 2012

Radość

Bardzo się cieszę z dzisiejszego dnia. Jutro zaczyna się wielki weekend i na reszcie zapowiada się słoneczna pogoda. Właściwie to ja ten długi weekend mam od wtorku. Choć nie wiem czy to można nazywać weekendem. Cały czas leżę w łóżku, oglądam telewizje albo siedzę przed komputerem. Kiedyś taki stan bardzo przypadał mi do gustu, ale gdy go zaczęłam smakować po prostu mi zbrzydł. Chciałam dziś wyjść z przyjaciółmi ale niestety moja noga zatrzymywała mnie w moim pokoju. Fuck. I od dziś zdałam sobie sprawę że zaczynamy coś cenić gdy dopiero to stracimy ...  Mam nadzieje że szybko wyjdę z tej choroby i będzie dobrze. Tak przy okazji bardzo chciałam podziękować za ponad 100 obserwatorów <3  Gdy widzę tą liczbę od razu mi się humor poprawił !


Bardzo serdecznie wam dziękuje :* 

wtorek, 5 czerwca 2012

Łzy

Jest ta­ki mo­ment, kiedy ból jest tak duży, że nie możesz od­dychać. To jest ta­ki spryt­ny mecha­nizm. Uważam że jes­tem zbyt bied­na, żeby mieć pra­wo płakać. Nie mam pra­wa do luk­su­su wy­rażania bólu. Mo­je łzy nie mają pra­wa by­tu. Nie mają pra­wa się po­kazy­wać. Dla­tego udaję, że nie cier­pię, ble­fuję. Wal­czę o to, żeby nie płakać. Cierpię bo ból jest tak ogromny. Ale ten mechanizm również działa. Właściwie to ludzkie łzy to z jed­nej stro­ny wy­raz og­ro­mnego cier­pienia, lecz z dru­giej także wyraz ul­gi. Ra­zem z łza­mi wypływa cier­pienie, wtedy czujemy się lepiej. Nie ważne czy ten ból jest spowodowany bólem psychicznym czy fizycznym, łzy dają w obu przypadkach ulgę. Uważam tak bo nie jednokrotnie przeżyłam ból zarówno taki jak i taki. Może i nie wielki ale tak samo bolący. Zawsze gdy po policzkach spływały gorące łzy czułam ulgę. Czasami dobrze jest się wypłakać dla zwyczajnego lepszego samopoczucia ...  

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Zakręcony poniedziałek

Moja teoria co do tego że poniedziałek to najgorszy dzień tygodnia jaki może być potwierdziła się. I to nie z tego powodu że trzeba iść do szkoły i nauczyciel musi wyrwać cię do odpowiedzi. Choć to także są minusy tego dnia. Lecz najgorszym zjawiskiem jaki występuje w poniedziałek są zwariowane sytuacje, często takie które wiążą ze sobą niemiłe konsekwencje. Przekonałam się o tym na własnej skórze i to właśnie dziś. Więc tak może wam na początku opowiem co się wydarzyło. Cały dzień był pochmurny, krople deszczu spływały po szybie. W szkole lekcje mijały powoli i nudno tak samo przerwy. Po szkole wróciłam do domu i zajęłam się tym co zwykle. Gdy wszystkie zajęcia domowe spełniłam, wyruszyłam w kierunku placu zabawach. Byłam umówiona z koleżanką. Miałyśmy jakoś rozweselić ten dzień. Na samym początku naszego spotkania pokazała mi zawrotny przewrót na drabinkach. Wydawało mi się że to nic trudnego więc postanowiłam również spróbować. Niestety moja próba zakończyła się niepowodzeniem. Upadłam na kolana i nieszczęśliwie zahaczając ziemią o kostkę - bolała jak nie wiem. I wszystkie plany poszły w zapomnienie. Do czołgałam się do domu  i szlak by to wziął skręcona kostka. I mam gwarantowane zwolnienie z w-f oraz dzień wolnego od szkoły i jeszcze dodatkowy niewyobrażalny ból kostki. Po prostu świetnie. Cóż na przyszłość będę ostrożniejsza.

niedziela, 3 czerwca 2012

Tydzień jak tydzień.

I kolejny tydzień minął. Mam go już za sobą i chyba ten pokręcony dzień też.
Miałam coś dziś napisać z przekazem miałam nawet pomysł na wpis ale cóż uciekło. Tak jak większość moich tekstów piosenek których za nic nie mogę sobie teraz przypomnieć. Gdyby tak spisać te moje wszystkie genialne teksty i znaleźć odważną osobę która by to zaśpiewała wyszedł by niezły album. Dobrze wracam do uczenia się z angielskiego bo jutro sprawdzian.

sobota, 2 czerwca 2012

Przemyślenia na temat internetu

Nic tutaj nie rozprasza. Ani zapach, ani wygląd, ani to, że piersi są zbyt małe. W sieci obraz siebie kreuje się słowami. Własnymi słowami. Nigdy się nie wie, jak długo wtyczka będzie w gniazdku, więc nie traci się czasu i od razu przechodzi do rzeczy, i zadaje naprawdę istotne pytania. Zadając je, tak do końca chyba nie oczekuje się zupełnej szczerości. Wolimy przeczytać co to dla nas jest wygodne nawet jeśli to kłamstwo, a prawdy nie chcemy dopuścić do swojej świadomości.  W sieci można udawać wszystko, z wyjątkiem tego, co się naprawdę liczy. Nie możesz udawać inteligencji, poczucia humoru ani błyskotliwości ... złośliwości, przewrotności, ani całej reszty twojej paskudnej, fascynującej osobowości. Kiedyś przeczytałam w internecie ogłoszenie, że wokalistka duetu Roxette ma raka mózgu. Zrobiło mi się przykro, bo to straszne. Potem czytałam komentarze internautów i oczywiście 80% życzyło jej zdrowia, ale byli tacy, którzy pisali: dobrze jej tak. Ktoś, kto to napisał, powinien umrzeć przy klawiaturze po postawieniu kropki za tym zdaniem. Nie mieści mi się to w głowie.Moim zdaniem internet przypomina trochę konfesjonał, a rozmowy - rodzaj grupowej spowiedzi. Czasami  jesteśmy spowiednikiem, a czasami spowiadanymi. Zupełnie anonimowi tylko tajemnica spowiedzi nie zawsze zostaje dotrzymana. Internet to rodzaj nieograniczonej komunikacji, a zarazem nieograniczonej izolacji. Gdy rozmawiamy przez komunikatory zawsze mamy możliwość włączenia wtyczki z gniazdka, takiej możliwości w zwyczajnej rozmowie twarzą w twarz nie mamy. Możemy tylko uciec a ucieczka to najgorsze rozwiązanie z możliwych ... 



Podsumowując wpis mogę zadać sobie pytanie - Czy internet to coś dobrego ? Z jednej strony tak z drugiej nie. Jest to dzieło nowoczesnej cywilizacji które nam daje nam bardzo dużo a zarazem jest przekleństwem naszej cywilizacji bo za kilka lat będziemy zamawiać chleb na allegro zamiast iść do sklepu. 

piątek, 1 czerwca 2012

Czekam na twój ruch

Co wy sądzicie o rywalizacji o szczęściu ? Bo ja uważam że te dwie rzeczy są spokrewnione. Bierzemy udział w zawodach, konkursach i turniejach po to by wyłonić tego najlepszego. Staramy się wszystko zrobić jak najlepiej żeby wszystko było idealnie. Lecz ma końcu i tak ktoś inny wygrał bo miał więcej szczęścia. Wytłumaczmy to na pewnym przykładzie. Znacie program Must be the Music  tam gdy przejdzie się do półfinału to ludzie wybierają finalistów i wygrywa ten kto się bardziej spodobał kto bardziej przekonał publiczność do siebie. I zobaczcie w ostatniej edycji jury uważało że Kasia łoś powinna wygrać, że była największym odkryciem tej edycji. Faktycznie aj uważam że ona ma talent i także zasługiwała na wygranie, ale pomimo tego wygrał Lemon a drugie miejsce zajął  Najlepszy przekaz w mieście ! Zobaczcie zespoły a drugi to taki który śpiewa rap. Jak myślicie dlaczego oni wygrali ? Bo ludziom się bardziej spodobali i uważali że właśnie te zespoły mogą podzielić los Eneja. To znaczy ja tak tylko to zrozumiałam, nie wiem jak wy .
Wracając do tematu wygranych i przegranych to  sami  przed sobą możecie wyznać że gdy coś wygrywacie to czujecie się dowartościowani, mam racje ? 

Słuchajcie dla mnie piec ostatnich dni do po prostu Hard Party Na szczęście los się do mnie uśmiechnął bo nadszedł weekend, szkoda tylko że to uśmiech ironiczny bo weekend trwa tylko dwa dni. Cóż trzeba szanować co to się ma. Dziś wieczorem zaczynam DVD Party a jeszcze przed DVD Party zrobię sobie Music Part. Wiecie czipsy, soczek i słuchawki w uszach ....